Po co nam empatia i współodczuwanie?

Większość z nas jest z natury empatyczna, ale nikt nie uczy, jak tę cechę rozwijać i pielęgnować. O tym, jak rozbudzić empatię, opowiada w świątecznej atmosferze Paulina Owsińska, nasza redakcyjna psycholog.
Spis treści

Wobec braku możliwości czerpania nauki zwykle sprawa sprowadza się do naturalnych predyspozycji – jeśli ktoś jest wrażliwy i z łatwością przychodzi mu zrozumienie emocji innych, to zwykle będzie również bardziej empatyczny. Jeśli nie, gdzieś po drodze tę cechę przyćmią inne i zepchną ją na dalszy plan. Czy warto wkładać wysiłek w bycie empatycznym?

Empatia = bliskość

Umiejętność zrozumienia emocji innych jest podstawą nawiązania bliskiej relacji. Tylko otwartość na drugiego człowieka, cierpliwość, wyrozumiałość i danie mu pozwolenia na bycie sobą w naszej obecności sprawi, że powstanie między nami nić silnego porozumienia. Nie jest to działanie obliczone na czerpanie korzyści tylko przez jedną ze stron. Kiedy dajemy swój czas i siebie, zyskujemy również czyjąś obecność, a krok, który wykonaliśmy ku drugiej osobie sprawi, że będzie ona bliżej nas wtedy, gdy będziemy tego potrzebować. Owszem, może się zdarzyć, że nasze oczekiwania miną się z rzeczywistością i będziemy mieć poczucie, że znacznie więcej dajemy niż otrzymujemy, ale nigdy nie wiemy, jak by się sprawy miały, gdybyśmy siedzieli w miejscu. Może czasem po prostu na efekty trzeba dłużej czekać?

Ewolucyjnie niezbędna

Umiejętność wsłuchania się w stany emocjonalne innych ludzi bez wątpienia pozwoliła ludzkości przetrwać. To ona bowiem uważana jest za najważniejszy mechanizm, który hamuje człowieka przed agresywnymi działaniami. Pozbawieni jej są jedynie psychopaci. Za nic mają oni cierpienie innych istot, więc mogą zadawać ból bez ograniczeń. Empatia pozwala także nawiązywać i pielęgnować relacje przyjaźni i miłości. Kiedy współodczuwamy z kimś, chcemy, żeby czuł się dobrze, czuł się spełniony i kochany. Jego szczęście staje się poniekąd naszym, bo potrafimy wejść w jego buty i zrozumieć jego stany.

seniorka

Empatia a zlanie się w jedno

Pamiętajmy, że empatia nie oznacza dosłownego przeżywania czyichś emocji. Nie bójmy się jej. Jeśli ktoś cierpi z powodu śmierci bliskiej osoby, nie uciekajmy przed nim – podzielenie z nim ciężaru jego doświadczenia na pewno będzie dla nas trudne, ale nie oznacza całkowitego paraliżu naszych działań. Empatia nie jest tożsama z odczuwaniem dokładnie tych samych emocji i przeżywaniem wszystkich etapów żałoby. Takie zlanie się z kimś świadczy o niedostatecznych granicach własnego ja. Dojrzały człowiek potrafi współodczuwać z drugim przy jednoczesnej świadomości, które uczucia są jego własnymi, a które tej drugiej strony. W empatii chodzi o zrozumienie i danie przestrzeni na przeżywanie – o to, by każdy mógł być sobą bez narażania się na śmieszność czy odrzucenie.

Bycie empatycznym i posiadanie w pobliżu innych empatycznych jest gwarancją zrozumienia siebie i drugiego człowieka. Oznacza zgodę na przyjmowanie ludzi takimi, jacy są i bycia przyjętym takim, jakim się jest. To także pewność uzyskania wsparcia i zaspokojenia potrzeby przynależności. Czasem już sama świadomość, że to, co się ze mną dzieje jest „normalne” i innych to ode mnie nie odrzuca, wystarczy, by poczuć się lepiej.

Czytaj również:

 

Więcej z kategorii Psychologia
Tydzień życzliwości – zrób coś miłego!
Objawy demencji starczej, etapy choroby i opieka
Kobieta z demencją starczą
Jak mądrze udzielać rad?
Powiązane artykuły
Gerontologia - przyczyny i procesy starzenia się
Sen o zmarłej osobie - co może oznaczać taki sen?
Kiedy senior naprawdę staje się seniorem?
Jak sobie radzić z poczuciem bycia niepotrzebnym?
Rozwód po 50-tce. Dlaczego seniorzy się rozwodzą?