Wewnętrzny dzieciak w każdym z nas? Ale w zasadzie po co? Przecież przez większą część swego życia tak bardzo skupialiśmy się na tym, by być odpowiedzialni, dojrzali - właśnie dorośli. Dziecinnieć w dojrzałych latach swego życia? Ale jaki ma to sens? Zanim zatem: jak, to może najpierw o tym dlaczego.
Po co nam nasz wewnętrzny dzieciak?
Psychologowie zgodnym chórem mówią o tym, jak ważnym okresem naszego życia jest dzieciństwo. To ono właśnie kształtuje nas jako dojrzałego człowieka. Co, jeżeli nasze dzieciństwo do najradośniejszych okresów nie należało i wcale nie zależy nam na powrocie do tego okresu? Tym bardziej należy obudzić to smutne dziecko, które drzemie gdzieś w nas i teraz poprawić mu humor.
Niespełnione marzenia? O tym, jak smakowała ta gorycz, już wiemy. Teraz wróćmy do zarania: do czasu nieskrępowanych marzeń i wiary, że nie ma rzeczy niemożliwych. Cóż, że lata doświadczeń nauczyły nas obniżać poprzeczkę? Czy to nas uszczęśliwiło? Wątpliwa sprawa.
Przypomnijmy sobie nasz idealny, dziecięcy dzień. Czy wiele nam było do spędzenia takiego potrzeba? Cały dzień w bujnym, dzikim ogrodzie? Albo znaleziony skarb, który z punktu widzenia dorosłego mógł zostać uznany za śmieć. Przypomnijmy sobie ten czas wielkiej radości z powodu drobiazgów. Gdy nikt jeszcze nam nie uświadomił, że nie są one aż tak wartościowe, jak nam się roiło, gdy nie mieliśmy zbitych do głowy przekonań o tym, co jest właściwe, na miejscu, oficjalnie uznane. Czy nie byliśmy po prostu radośniejsi?
A teraz zapytajmy siebie: jak często w tygodniu przeżywamy chwile nieskrępowanej, spontanicznej frajdy? Jak często głośno się śmiejemy? Czy jeszcze marzymy? Ile razy kładziemy się z myślą: to był fantastyczny dzień?
Na finał zadajmy sobie pytanie: czy nasza starannie przez lata pielęgnowana dojrzałość nie uczyniła nas nudnymi lub często smutnymi dorosłymi? Odpowiedź twierdząca?
No to już wiemy, że czas obudzić w sobie dziecko, którym kiedyś byliśmy, nim jeszcze przekonaliśmy, że nie stać nas na wszystko.
Jak obudzić w sobie dziecko, którym kiedyś byliśmy?
Jaka jest siła naiwnej wiary z czasów dziecięcych marzeń? Pozwala odkryć Amerykę i polecieć w kosmos - przecież to też kiedyś wydawało się niemożliwe i wielu parskało na śmiechem. Nie bójmy się więc tej naiwności - przecież obudzenie jej nie oznacza wygaszenia naszej życiowej mądrości. Wystarczy czasem... na moment przymknąć na nią oko. Gotowi?
Mała wycieczka w przeszłość? - sięgnijmy po te stare fotografie, poopowiadajmy o nich wnukom. Spędzimy cudowny czas zaśmiewając się nad krojem swoich dziecięcych ubrań i przypominając utrwalone chwile: byliśmy radośni? A może przeżywaliśmy właśnie jakiś dziecięcy dramat, który dziś nas bawi? Powspominajmy, pouśmiechajmy się - to dobry początek.
Nieco zdrowego egoizmu - zwrócenie na siebie i zaspokajanie swych potrzeb, to przecież przywilej dzieciństwa! My mamy już lat dziesiąt, nie dziesięć, zatem możemy sprawę wyważyć. Nie ma nas kto rozpieszczać? Sami się rozpieszczajmy. Dbajmy o swe przyjemności każdego dnia i nie bójmy się słowa luksus: KLIK! Nauczmy się też... odmawiać. Kochamy nasze wnuki i regularnie nimi opiekujemy? Cudownie. Ale jeżeli mamy ochotę akurat odpocząć, kusi nas jakiś wyjazd, spotkanie, rozrywka - powiedzmy naszym dzieciom: dziś, nie. Bez obaw, szybko zobaczymy swe wnuki znów.
Ciekawość? Pytajmy! - tak, żyjemy już długo i wiemy dużo. Ale na pewno nie wszystko... nawet jeżeli czasem sprawiamy takie wrażenie. Pozwólmy zaskakiwać się i bądźmy dociekliwi. Nie omijajmy spraw, na których się nie znamy, bo... się nie znamy. Co stoi na przeszkodzie, byśmy poczytali, poznali daną dziedzinę? Naprawdę warto wiedzieć. Dziecko to wie, zatem pyta. My też pytajmy, szukajmy i drążmy. Niesamowita gimnastyka zastanego umysłu.
Nie zakładajmy niepowodzeń - gdy dziecko uczy się chodzić, nie zakłada upadku, inaczej na wieki by raczkowało. Próbujmy zatem nowości w naszym życiu, uwolniwszy się od myślenia: nic z tego nie będzie. Liczy się próbowanie nowych rzeczy, radość z odkryć - nic nie czyni nas smutniejszymi niż perspektywa kolejnego, identycznego dnia bez wydarzeń.
Gotowi do odkryć? Jeszcze nie? No to sięgajcie po album!
Czytaj też:
Najstarsza astronautka bije rekordy w kosmosie [ZDJĘCIA]
85-letni Japończyk Hiromu Inada ukończył triatlon Ironmana
96-latka wokalistką zespołu grającego death metal