Podróże z wnukami: Z wyspy na kontynent

Mam wnuki, jak wielu z Państwa. Mam wnuki za granicą – w tym także nie jestem odosobniona. Pokonuję ogromne odległości, aby się z nimi zobaczyć. Najchętniej samolotem, bo to najszybszy i najwygodniejszy środek transportu.  Tym razem jednak podjęłam wyzwanie wspólnej podróży do Polski samochodem.

Ruszamy w kierunku Folkestone na południu Anglii. W samochodzie dwuletnia Zuzia, pięciotygodniowy Borys, ich rodzice i ja. Pojazd zapakowany po brzegi. Pędzimy autostradą, dzieci jeszcze nieznudzone podróżą – maluch śpi, Zuzia ogląda książki. Zmierzamy w kierunku Eurotunelu.

Pomysł zbudowania tunelu pod dnem w najwęższym miejscu kanału La Manche zrodził się już w 1802 roku w głowie francuskiego inżyniera. Miały nim przejeżdżać dorożki, wożąc pasażerów z Francji do Anglii i z powrotem. Wraz z wynalazkiem kolei parowej z początkiem XIX wieku myślano o takim transporcie między oddzielonymi wodą krajami. Jednak dopiero pod koniec XX wieku ten pomysł został zrealizowany. Eurotunel otwarto w 1994 roku. Łączy francuskie Calais z brytyjskim Folkestone. Ma 50 km długości, a trasę tę pokonuje się w 35 minut.

Jesteśmy na miejscu. Parkujemy przed terminalem. Mamy jeszcze czas na kawę i na skorzystanie z przebieralni dla dzieci i toalety. W środku kawiarnia, restauracja, kącik dla najmłodszych, gdzie uwija się przebrana za wróżkę dziewczyna, zabawiając zainteresowane dzieci w różnym wieku. Szukamy toalety. Trafiamy do miejsca obwieszonego przepięknymi czarno-białymi fotografiami. Czysto i pachnąco. Toaleta czy galeria? Miłe zaskoczenie.

Zbliża się czas naszej rezerwacji. Wsiadamy do samochodu, podjeżdżamy do pierwszego szlabanu, podajemy nasz numer. Przejeżdżamy. Przed nami jeszcze kontrola dokumentów. Jedziemy dalej i tu kolejne moje zdziwienie. Znajdujemy się na peronie. Wjeżdżamy do pociągu! W wagonie mieści się kilka samochodów osobowych. Wychodzimy z pojazdu. Zuza baraszkuje z tatą, Borys przytula się do mamy. 35 minut mija bardzo szybko. Jesteśmy już we Francji. Przed nami jeszcze 1500 km.

Zostawiamy za sobą Francję, Belgię, Holandię. Wjeżdżamy do Niemiec. Stajemy na stacji benzynowej. Pytamy o „baby room”. Trzeba przewinąć naszego maluszka. Wchodzimy do środka. Rozkładamy przewijak i kolejne zaskoczenie – na półkach chusteczki higieniczne i pampersy. Borys zadowolony, Zuzia też odświeżona. Ruszamy w dalszą drogę.

Po wielogodzinnej podróży, już późno w nocy, przekraczamy polską granicę w Świecku. Zatrzymujemy się na stacji benzynowej i… zderzamy się z naszą rzeczywistością. Jesteśmy zmęczeni. Widzę oznaczenia miejsca dla dzieci obok toalety. „Baby room” jest, ale nie ma klucza. Gdzieś zginął już dawno. Czynna jest tylko jedna toaleta, a zapach z niej dochodzący zniechęca. Mamy nadzieję, że może otwarty jest Mc Donalds, którego reklama zaprasza do środka. Niestety, można kupić zestawy tylko z samochodu. Tak też robimy i uciekamy z tego miejsca.

Do domu docieramy o 6 nad ranem, po 19 godzinach jazdy.
Więcej z kategorii Podróże
Polska w panoramie: Projekt QTVR
Wakacje dla seniora: gdzie szukać odpowiednich ofert?
Wirtualne muzeum: Luwr
Powiązane artykuły
Turnusy świąteczne dla seniorów - wczasy dla emerytów
Ulgi i zniżki dla seniorów, sprawdź co Ci się należy
20 miejsc przyjaznych seniorom w Poznaniu
Jak korzystać z bankomatu za granicą
Wczasy dla seniora - tanie, w górach, nad morzem