Jest największą w Europie gotycką świątynią zbudowaną z cegły. Kościół Mariacki w Gdańsku od stuleci góruje nad miastem. Budowano go przez 159 lat, przerywając prace jedynie w czasie wojny trzynastoletniej, aby w 1502 roku ostatnim elementem zamknąć sklepienie. Wspaniała budowla sakralna cieszyła oczy jej ówczesnych fundatorów – gdańskich mieszczan.
Dziś podziwiamy monumentalną bryłę bazyliki odbudowaną po zniszczeniach II wojny światowej. Znakomicie komponuje się z zabudową gdańskiego Starego Miasta.
Kiedy jestem w Gdańsku, lubię upajać się chłodem jej murów, znużona upałem i kolorowym, rozgadanym tłumem turystów, przemieszczających się ulicami Starówki. Nad głową mam zachwycające, kryształowe sklepienie. Wnętrze jest surowe, rozjaśnione światłem wpadającym przez ogromne okna, odbijającym się od białych ścian. Kolor wnętrza to dziedzictwo reformacji. Od połowy XVI wieku do 1946 roku kościół służył protestantom. Może dzięki temu nie został wyposażony w barokowe, przesadnie dekoracyjne ołtarze.
Za każdym razem, kiedy jestem w świątyni, kieruję swe kroki do kaplicy św. Rajnolda, znajdującej się tuż obok wieży. To tu właśnie można podziwiać tryptyk ołtarzowy Hansa Memlinga – Sąd Ostateczny. Dziś wisi tu XIX-wieczna kopia obrazu, oryginał można obejrzeć w gdańskim Muzeum Narodowym. Nie zawsze tak było…
Historia obrazu, pędzla flamandzkiego mistrza, jest pasjonująca. Tryptyk powstał w XV wieku w Brugii na zamówienie filii włoskiego banku Medyceuszy. Miał ozdobić jeden z florenckich kościołów. Swą podróż do słonecznej Italii rozpoczął na statku San Matteo, która to jednostka, po kilku dniach żeglugi, została zaatakowana u wybrzeży Anglii przez uzbrojony okręt gdańskiej floty hanzeatyckiej o nazwie - Piotr z Gdańska. Wśród łupów przywiezionych do Gdańska znalazł się obraz Memlinga. Właściciele statku przekazali malowidło kościołowi Najświętszej Marii Panny.
Przez kolejne stulecia, świątynię ze zrabowanym obrazem, odwiedzali europejscy władcy, a wśród nich car Piotr Wielki i Napoleon Bonaparte. Ten pierwszy marzył o przewiezieniu dzieła do Petersburga, drugi zaś obraz zdobył.
Tryptyk trafił do paryskiego Luwru jako wojenne trofeum, ukradziony przez francuskiego arystokratę, dyrektora francuskich muzeów. Po klęsce Napoleona ołtarz znalazł się w Berlinie, aby na początku XIX wieku powrócić do Gdańska.
W kolejną podróż obraz wyruszył pod koniec II wojny światowej i trafił na teren Niemiec, aby potem jako łup wojenny wrócić na wschód, gdzie znalazł się w leningradzkim Ermitażu (spełniło się marzenie Piotra I). Po latach, dopiero w 1956 roku, arcydzieło wróciło do Gdańska, tym razem trafiając już do Muzeum Narodowego, jako jeden (obok Damy z łasiczką) z najcenniejszych obrazów w zbiorach polskich.
Tryptyk Memlinga jeszcze kilkakrotnie wojażował po świecie, wypożyczany przez światowe muzea.
W tej chwili, w Rzymie, trwa prestiżowa wystawa poświęcona flamandzkiemu artyście. Zgromadzono na niej prace Hansa Memlinga, znajdujące się w muzeach całego świata. Poskładano nawet ołtarze, których części zdobią galerie w różnych krajach. Zabrakło jednego arcydzieła – Sądu Ostatecznego. Mimo że dyrekcja Muzeum Narodowego była zdecydowana wypożyczyć obraz (w zamian w Gdańsku miały być w tym czasie eksponowane dzieła Caravaggia), do stolicy Włoch ołtarz nie pojechał...
Gdańsk: Konkatedra ze zdobycznym obrazem
Data aktualizacji: 25 marca 2019
~ 2 minuty czytania