Czy jesień mojego życia ma być szara i smutna, jak ten dywan z liści, które ułożyły się pod moimi stopami?
Ogarnęła mnie tęsknota. Taka jesienna nostalgia za tym, co było, za tym dobrym, bo złego nie chcę rozpamiętywać, za młodością, która przecież nie jest wieczna, za tym, co mogło być, a nie było…
Szarość dookoła. Nawet moje robótki poszarzały.
Patrzę na smutną tkaninę, która miała być jesienną torbą. Promień słońca wtargnął przez szybę okienną i rozjaśnił fragment pokoju.
Dlaczego szarość?
Poczułam wyzwanie. Wyciągnęłam z pudła czerwone szydełkowe kwiatki zrobione jakiś czas temu i czekające na swoją chwilę. Nożyczki, igła, nici i maszyna poszły w ruch. Praca, przerywana chwilami buntu – bo oczy niedowidzą, nitka się zrywa, kręgosłup przypomina o sobie – trwała z przerwami 2 dni. Aż metodą prób i błędów powstała torba.
Wyjdę teraz z moją torebką, pośmieję się z jesieni. Dodam jej koloru czerwonością róż na mojej torebce. Otworzę szeroko jej wnętrze i przygarnę kolejny spadający liść. Niech się nie błąka po zmarzniętej ziemi. Może i on zamieni się w różę któregoś szarego jesiennego wieczoru…?
Wypiękniała w moich oczach ta, nie złota, ale wciąż polska jesień… I nawet jesienne pierogi z kapustą, klejone bez miłości, o dziwo! smakują…
Dodać kolorów jesieni
Data aktualizacji: 3 grudnia 2013