Stanisława Warmuz – aktywna uczestniczka działań na rzecz osób starszych z Wrocławia i Dolnego Śląska. Wspiera UTW i Wrocławską Radę ds. Seniorów, której była członkiem w I i II kadencji. Od 2000 roku działa w Uniwersytecie Trzeciego Wieku UWr, gdzie pełniła funkcję przewodniczącej Zarządu UTW, obecnie jest rzecznikiem UTW i przewodniczącą Zespołu Redakcyjnego Kuriera UTW.
Wywiad został przeprowadzony 16 kwietnia 2014 roku, po zajęciach przeprowadzonych przez panią Stanisławę Warmuz, w ramach II stopnia Szkoły Liderów dr Walentyny Wnuk.
Treść rozmowy:
Joanna Ryłko, Wrocławskie Centrum Seniora: Pani Stanisławo, przed chwilą zakończyła Pani zajęcia „Rozwój duchowy człowieka”. Czy coś szczególnego skłoniło Panią, niekwestionowaną aktywną działaczkę na rzecz osób starszych, do przeprowadzenia tych zajęć z liderkami środowisk senioralnych, absolwentkami Szkoły liderów I stopnia?
Stanisława Warmuz: Po pierwsze moja długoletnia współpraca z dr Walentyną Wnuk zadecydowała o tym, że nie potrafiłam odmówić i nie przyjąć jej zaproszenia. Po drugie, od pewnego czasu interesuje mnie, właściwie chodzi za mną, temat rozwoju duchowego. Sama zastanawiam się, jak to z tym właściwie jest, jak bardzo dotyka to człowieka… Może na ten aspekt warto zwrócić uwagę, nie tylko na umysł, fizyczność, ale i na duchowość człowieka.
JR: Jakie zatem wartości zawierają się w duchowym aspekcie rozwoju człowieka, co udało się Pani przekazać w tym kontekście podczas realizacji zajęć metodą warsztatową?
SW: Rozwój duchowy to swoista edukacja wnętrza człowieka, ukierunkowana na trzy płaszczyzny: ku sobie, czyli pracy nad samym sobą; ku światu, czyli odkrywanie wartości starości, jako potencjału wnoszonego w życie społeczne, kształtowanie postawy akceptacji i dialogu międzypokoleniowego oraz ku wartościom transcendentnym, co związane jest z przekraczaniem ludzkiego doświadczenia, poza zasięg poznania za pomocą pięciu podstawowych zmysłów. To wartości takie jak: Bóg, wiara, świętość. Moją intencją było to, żeby uczestniczki spotkania zastanowiły się nad własną tożsamością, odpowiedziały sobie na pytania: Kim jestem? Po co jestem?
JR: W jakim stopniu zamierzony cel zajęć został osiągnięty?
SW: Liczyłam na otwarcie ze strony pań, ale okazało się, że bardzo trudno jest mówić o sobie na forum grupy, często stosuje się próbę ucieczki od tematu własnej tożsamości. Bardzo ładnie panie poradziły sobie z tożsamością w kontekście biologicznym i psychologicznym, trudniej, w wymiarze biograficznym. Najtrudniej jest mówić o tożsamości egzystencjalnej, o poszukiwaniu sensu i odpowiedzi na pytanie „Po co jestem?, „Po co żyję?”. To wymaga dłuższego zastanowienia i przemyślenia, może powodować cierpienie. Na początku spotkania z uczestniczkami zajęć warsztatowych zaprezentowałam słowa Mai Komorowskiej: „W naszym życiu jest ciągły brak. Tęsknimy za czymś, co było, przeminęło, za ludźmi, których już nie ma z nami, za tym, co kiedyś było możliwe, a teraz już nie jest. Tego braku nie możemy się pozbawić, ale możemy starać się go dopełniać. Dopełniać ten brak”. Zastanawiałyśmy się, w myśl znanego cytatu „Nie samym chlebem człowiek żyje”, czego człowiekowi brakuje i jak można ten brak dopełnić. Przedstawiłam także wiersz R. Turkiewicza „Ukryte wejście”, który traktuje o tym, że „Gdzieś musi być ukryte wejście, a przecież to tylko trawa albo gruda ziemi lub piasku mami oko…”. Analizowałam wraz z paniami słowa, z których wynika, że życie jest niby takie bardzo zwyczajne, ale zmusza nas do zastanowienia się nad tym: Gdzie i po co jesteśmy? Gdzie jest to ukryte wejście? Pomocny w tym okazał się również wiersz słuchaczki UTW UWr Anny Zadoreckiej „Żeby życie…”, prezentowany w konkursie poetyckim VIII Forum Dolnośląskich Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Zgorzelcu. W tym wierszu jest zamknięta pigułka moich zajęć. Aby postawić samemu sobie egzystencjalne pytania - Kim jestem? Po co jestem? Dokąd zmierzam? trzeba odczuwać jakiś brak, jakiś niepokój.
JR: Rozwój duchowy kojarzy się także z religijnością człowieka. Czy ten wątek również Pani poruszyła w trakcie zajęć?
SW: Rozwój duchowy niekoniecznie musi wiązać się z wiarą i religią, ale dla pełnego rozwoju człowieka, dla jego zdrowia potrzebne jest ćwiczenie ciała, umysłu i duszy, a religia i religijność stanowią integralną część rozwoju. Rozwój duchowy jest sprawą bardzo indywidualną i subiektywną. Każdy człowiek ma własną przeszłość i własne lekcje do odrobienia. Ścieżka rozwoju dla każdej osoby jest inna. Dla jednych najważniejsza będzie „Modlitwa pięciu palców Papieża Franciszka”. Zgodnie z jej odniesieniem do dłoni ludzkiej, powinniśmy modlić się w następującej kolejności: za najbliższych (kciuk), za kształcących, wychowujących i leczących (palec wskazujący), za rządzących i kierujących (palec środkowy), za słabych i chorych (palec serdeczny), dopiero na końcu za siebie (palec mały). Uczy to pokory i właściwego spojrzenia na własne potrzeby. Dla innych może to być kilka słów „Jak być szczęśliwym” prof. Stanisławy Bartosiewicz albo Dekalog „Od aktywności do życzliwości” prof. Adama Zycha.
JR: Jesteśmy u progu kanonizacji Jana Pawła II, wielkiego człowieka, autorytetu w dziedzinie wielowymiarowego rozwoju. Czy Pani również przedstawiła jego postać, jako wzór do naśladowania?
SW: Nie, ale zrobiłam to celowo. Wiedziałam, że w zajęciach uczestniczyć będzie dr Walentyna Wnuk, która w tej chwili jest mocno zaangażowana w działania związane z kanonizacją Jana Pawła II; przygotowuje Seminarium „Przez czyn ujawnia się osoba”- Jan Paweł II - człowiek spełniony. Dzięki temu, w trakcie dyskusji, wspaniale uzupełniła zajęcia, podając przykład pięknego rozwoju duchowego w osobie Jana Pawła II. Ja z kolei odwołałam się jeszcze do Św. Augustyna i jego słów: „Miłość porusza się na dwóch nogach: jedną z nich jest miłość do Boga, drugą do ludzi. Rób wszystko, żebyś nie kuśtykał, ale biegnij na obu, aż do samego Boga”. Temat rozwoju duchowego jest bardzo szeroki i otwarty. Nie można go kupić ani otrzymać w prezencie. Dokonuje się przez zwiększanie wiedzy i zrozumienia poszczególnych elementów rzeczywistości. Przejawia się w świadomości, rozumie i mądrości, uczuciach, twórczości, moralności, religijności i wierze.
JR: …ale dzięki Pani bardziej zrozumiały, tym bardziej, że zapewniła Pani uczestniczkom warsztatów zbiór materiałów do pracy nad sobą, ale także do przekazywania tej wiedzy pozostałym seniorom zgromadzonym w ich macierzystych klubach seniora, stowarzyszeniach i organizacjach. Chciałam jeszcze zapytać Panią o to, jakie trudności napotyka się w pracy ze środowiskiem osób starszych?
SW: Najtrudniej jest przekonać ludzi do ogólnie pojętej aktywności, do wyjścia z domu dla samego siebie. Jeśli to się uda, można już wiele zrobić dobrego. Z aktywną grupą łatwo pracować, trzeba ją tylko ukierunkować, nie tylko na siebie, ale i na innych, także na młodych, których środowisko seniorów boi się. Trzeba pomagać im w wyjściu do młodych, w nawiązywaniu kontaktów i pielęgnowaniu wszelkich międzypokoleniowych działań w celu przełamywania stereotypów i wzajemnej niechęci. Co istotne, trudno zaprosić do aktywności mężczyzn. Panowie stanowią jedynie 10% uczestników organizacji senioralnych. Wynika to między innymi z większego niż u kobiet, przeżywania przez nich okresów przejścia, zwłaszcza na emeryturę. Mężczyźni gorzej się adaptują do nowych warunków i nowego statusu „osoby na emeryturze”.
JR: A zatem stanowi to prawdziwe wyzwanie do pracy z męską częścią środowiska senioralnego, do ich dalszego rozwoju, także w kontekście uczestnictwa społecznego…
SW: Niewątpliwie jest to jedno z wyzwań w pracy nad rozwojem osób starszych.
JR: Dziękuję Pani za rozmowę i kompendium wiedzy o rozwoju duchowym, za które, w imieniu własnym i uczestniczek warsztatów, składam serdeczne podziękowania.
Joanna Ryłko, Wrocławskie Centrum Seniora