Coś z życia. Seniorów. I jako przykład na to, że uczestniczenie w życiu wirtualnym może dawać skutki rzeczywiste.
Bohdan – wiele lat razem pracowaliśmy, ostatnimi laty spotkania raz na rok, raz na dwa lata. Kiedyś chwaliłem się, że Go ożeniłem, bo pannę (wtedy) Lalkę poznał, gdy jako jeszcze chyba nastolatka, a już mistrzyni i rekordzistka świata (w strzelaniu), wpadła do redakcji… Potem została Panią Olą. Oboje – mamą i tatą Michała. Bardzo fajny młodzian. Też już tata. A Ola – praktykuje w zawodzie trenerskim i ma błyszczących wychowanków…
Paweł – „sto lat temu” zajmował się dziennikarką sportową w popołudniówce. Wtedy się poznaliśmy. Potem drogi zawodowe się rozbiegły, więc kontakty – także. Wiedziałem, co robi, jaki dramat Go dotknął, czytałem jak publicznie wypowiada odważne zdania, ale był to już kontakt z oddali.
Andrzej – z Bohdanem znają się z dawna, nie wiem, co dało okazję, ale są zżyci. Dwie bardzo towarzyskie dusze. Ja Andrzeja znam – z „czytania i pisania”, z zaproszeń do Józefowa (czasu jakoś nie było), w cztery oczy spotkaliśmy się dopiero kilka dni temu… Warto było!
A było tak: Paweł przyjął – via Facebook – życzenia świąteczno-noworoczne. Odpowiedział. Okazało się, że nie wypadłem z Jego pamięci. Napisał, że może byśmy się spotkali – kawę wypili, pogadali. Może jeszcze z Bohdanem – kiedyś razem byli korespondentami w Pradze… Jasne!
Kilka godzin po tym, jak odpisałem, że pomysł podchwytuję z radością – dostałem wieść o miejscu i terminie. Gdy się stawiłem – Bohdana spotkałem w szatni, Paweł czekał przy stoliku, a Andrzej… przy innym, bo za sprawą sugestii Bohdana wpadł na spotkanie zapoznawcze z ludźmi, których… fizycznie miał dopiero poznać.
Gadaliśmy dwie godziny. Umówiliśmy się, że spotkania będą regułą. A dlaczego to opisuję? Żeby dowieść, że świat wirtualny prowadzić potrafi do więzów rzeczywistych. Odnowionych, odświeżonych albo za sprawą sieci nawiązanych. Warto – proszę Seniorstwa – warto…
Jak senior z seniorem
Data aktualizacji: 8 stycznia 2014
~ 1 minuta czytania