DIY? Przecież świetnie to znamy!
Rozszyfrowując tajemniczą zbitkę literek DIY, przekonujemy się, że kryje ona w sobie doskonale znaną nam maksymę: do it yourself, czyli zrób to sam! Tak, znamy to doskonale z rzeczywistości, w której dostępność towarów była luksusem, o którym można było tylko pomarzyć, a potrzeby ludzkie wołały o więcej. Bez wielu rzeczy jednak trzeba było się obywać, chyba że w grę wchodziła nasza pomysłowość. Cóż to były za kreatywne czasy! Okazuje się, że współczesny świat, w którym dobra konsumpcyjne są tak oczywiste, stęsknił się za znaną sprzed lat samowystarczalnością. Dlaczego?
Wartość dzieła rąk własnych? Bezcenne!
Obecnie w sklepach możemy nabyć właściwie wszystko. Stacjonarne, internetowe, te, które oferują asortyment na mniej i bardziej zasobne kieszenie – każdy znajdzie w nich coś dla siebie. A jednak to wartość dzieł rąk własnych zaczęła być tak ceniona, że idea z angielska zwana DIY podbija internet. Dlaczego? Wystarczy powspominać z sentymentem czasy własnoręcznie robionej czekolady, zręcznie uszytą przez babcię pościel dla ukochanej lalki czy zachęcające do najbardziej szalonych wyczynów programy Adama Słodowego. Własnoręcznie wykonane dzieła kosztowały trud, ale dawały wielką satysfakcję z dokonania, pozwalały spełnić marzenia o idealnych prezentach w czasie, gdy półki sklepowe ziały pustkami i integrowały przy wspólnym wykonywaniu, np. świątecznych dekoracji. Niczego się nie marnowało! Opakowania nie lądowały tak szybko w śmietnikach, a jeżeli były wykonane np. z ładnego papieru, można było zdziałać z nimi cuda. Dzisiejsze czasy są łatwiejsze… i uboższe w treść. Wrzucenie pożądanego towaru z półki sklepowej do koszyka trwa chwilę, następną spędza się przy kasie, a potem wrzuca zakup do gotowej torebki. Ile w tym emocji? Jak głosił popularny slogan reklamowy: pewne rzeczy są bezcenne. Jedną z nich są właśnie emocje. A te towarzyszą wspólnemu działaniu, nie szybkim zakupom.
[caption id="attachment_8104" align="aligncenter" width="450"]
Fragment instrukcji ozdabiania kubka z bloga somethingturquoise.com[/caption]
Sposób na kryzys – i bycie modnym
Poza tym – co tu dużo kryć, idea DIY przechodzi swój renesans na Zachodzie od czasu ostatniego kryzysu w USA. Amerykańska blogosfera przeżyła wówczas wysyp blogów związanych z ideą DIY: podpowiadały, jak upiec chleb domowym sposobem, własnoręcznie przygotować muesli, ale także wykonać kwietniki balkonowe, stworzyć system do domowego zraszania kwiatów, ciekawie ozdobić kieliszki, uszyć sukienkę (i to nie tylko dla lalki) lub pieluchy wielorazowego użytku, zrobić lampę czy przygotować ozdobne zaproszenia na ślub. Powstają tony okraszonych zdjęciami poglądowymi instrukcji – często na wykonanie naprawdę ciekawych i oryginalnych przedmiotów, a czasem na najprostsze wręcz rzeczy, bo w dobie ogólnej dostępności wszystkiego – w tym przede wszystkim gotowych produktów – ludzie młodzi i w średnim wieku to z internetu muszą się uczyć, jak przyszyć guzik, upiec domowe ciasto czy odpowiednio wbić gwoździe, by powstał karmnik dla ptaków.
[caption id="attachment_8103" align="aligncenter" width="451"]
Przykłady DIY: własnoręcznie odnowiona komoda dostosowana do użycia w kuchni (fot. za: decoratingyoursmallspace.com) i idealny do ogrodu stolik z palet (fot. za: placeofmytaste.com)[/caption]
Z czasem wytworzyła się swoista moda na rzeczy „home made” (domowej roboty) i DIY – i nawet krzywo zszyte ramiączka przestały dyskwalifikować własnoręcznie wykonane sukienki czy torby nie tylko w domu, ale i na spotkaniach towarzyskich, a samodzielnie odnowione meble po babci stały się powodem do nie lada dumy! Trendowi DIY towarzyszy także fascynacja (którą jak najbardziej popieramy) zdrowym odżywianiem (precz z fast foodami i półproduktami z supermarketów), upcyklingiem (wykorzystywaniem zużytych przedmiotów lub ich części do nowych, często zaskakujących zastosowań), zasadą 3R (reuse, reduce, recycle, czyli po polsku 3U: unikaj kupowania zbędnych rzeczy, użyj powtórnie, utylizuj) oraz ogólnie mniej konsumpcyjnym podejściem do życia.
DIY sposobem na nudę, pustkę i… niedobory w portfelu
Na półkach sklepowych mamy wszystko. Ale czy to oznacza, że na wszystko nas stać? Do porozumiewania się służą coraz lepsze modele telefonów i szybki internet z jego dogodnymi narzędziami. Ale czy umiemy ze sobą naprawdę rozmawiać? Zapełniły się pustki na półkach w sklepach, ale pojawiły się spustoszenia w innych płaszczyznach. Naszą siłą jest to, co świetnie znamy z przeszłości: radzenie sobie z brakami w swój własny sposób. Działajmy i wciągajmy w działanie naszych bliskich. Zyskamy wspaniałe chwile spędzone razem, poczujemy znów tę satysfakcję, która towarzyszy dokonaniu dzieła i nacieszymy się podziwem innych. Do dzieła zatem!
Czytaj również:
- Krzyżówka panoramiczna – świetny sposób na nudę i pamięć!
- Tradycyjne przetwory z nutką egzotyki
- Idealny prezent na Imieniny!