Recepta na młodość Grażyny Wolszczak [WYWIAD]

Budzi podziw urodą i świetną sylwetką, zdumiewa energią, fascynuje wciąż nowymi pomysłami artystycznymi. Znakomita aktorka Grażyna Wolszczak zdaje się być odporna na upływ czasu.

Powiedziałaś kiedyś o sobie, że jesteś najzdrowszą osobą, jaką znasz…

Najzdrowszą psychicznie. Potwierdzam, bo jestem osobą zupełnie bezproblemową – nie generuję konfliktów, a jeśli się pojawiają problemy, robię wszystko, żeby je rozwiązać. W związku z tym ludzie lubią ze mną pracować, a ja z nimi. W pracy, w sytuacji konfliktowej od razu schodzę z linii strzału. Wiem, że nie jest to do końca dobre, bo czasem człowiek powinien się postawić, ale ja nie potrafię. Ale i tak ta moja postawa ma więcej zalet niż wad.

Jak udało Ci się osiągnąć taką harmonię w życiu?

To dar, który chyba otrzymałam z nieba, ale też starałam się nad tym pracować. Usiłuję żyć świadomie – np. chcę wiedzieć, jak to, co jem wpływa na mój organizm, no i staram się mieć pozytywny stosunek do rzeczywistości. Jak każdy czasami wstaję lewą nogą i od rana jestem skwaszona, ale potrafię wtedy spojrzeć w lustro i zapytać siebie:

„O co Ci chodzi? Jesteś zdrowa, masz zdrowe dziecko, masz za co żyć, więc jesteś szczęśliwa!”. To działa!

Podobno medytujesz?

Nie, nie, lubię jogę, ale traktuję ją jako pracę z ciałem, system ćwiczeń rozciągających je i wzmacniających. Nie wgłębiałam się nigdy w filozofię, która kryje się za jogą. Niestety miałam kontuzję ramienia i na razie zrezygnowałam z ćwiczeń. Mam nadzieję, że do nich wrócę.

Stosujesz jakąś dietę?

Pilnuję się, żeby jeść mało. Nie piję mleka i nie jem produktów mlecznych. Staram się nie jeść słodyczy, ale tę zasadę wyjątkowo często łamię (śmiech). Resztę też traktuję w miarę luźno, więc jeśli ktoś poda mi przez pomyłkę kawę z mlekiem lub poczęstuje mnie kawałkiem sernika, nie histeryzuję tylko zjadam ze smakiem.

A fitness?

Ostatnio odkryłam EMS, czyli elektrostymulację. To taka maszyna, która w dużej części pracuje za człowieka, ale samemu też trzeba trochę popracować i pomęczyć się. Ćwiczę dwa razy w tygodniu po pół godziny, efekty są niesamowite. Podobno dlatego, że impulsy docierają nawet do mięśni głębokich, aktywując większą liczbę włókien niż klasyczny trening.

Rozumiem, że nie pijesz alkoholu i nie palisz papierosów?

Wszystko jest dla ludzi, więc czasami napiję się wina lub piwa albo zapalę papierosa dla towarzystwa. Ale jeden kieliszek więcej powoduje, że od razu źle się czuję, więc wygląda na to, że mój organizm sam pilnuje, żebym nie przesadziła. W sumie nie robię nic nadzwyczajnego – nie umartwiam się i nie odmawiam sobie przyjemności, tylko je dozuję. Czasami robię sobie głodówkę lub oczyszczanie organizmu, ale traktuję to też jako ćwiczenie charakteru.

Porozmawiajmy o pracy. Ostatnio jesteś bardzo aktywna w teatrze i wystawiasz własne spektakle…

Razem z Joanną Glińską, która jest specjalistką od PR, założyłam Fundację Garnizon Sztuki, produkującą spektakle teatralne. Naszą misją jest poruszanie ważnych, czasem kontrowersyjnych tematów. Mówimy o nich jednak z przymrużeniem oka, dystansem i humorem, co pozwala oswoić traumy oraz lęki, które siedzą głęboko w każdym z nas.Staramy się poruszać uniwersalne wartości, takie jak miłość, przyjaźń, przemijanie, wolność, tolerancja, tak aby każdy z widzów mógł odnaleźć w nich cząstkę siebie i aby te emocje pozostały z nim jak najdłużej.

Dajemy szansę nie tylko na zabawę, ale i na refleksję. Marzymy o tym, by zmieniać świat na lepsze. Teraz przygotowujemy naszą trzecią sztukę „Czworo do poprawki”. Premiera odbędzie się w październiku w warszawskim Teatrze Imka. Tam też gramy nasze wcześniejsze przedstawienia: „Pozytywnych” i „Polowanie na łosia”.

Zakładając fundację, chciałam stanąć za sceną i zobaczyć, jak to wszystko wygląda, kiedy bierze się sprawy we własne ręce i jest się odpowiedzialnym za projekt od początku do końca.

Jak się czujesz, kiedy musisz liczyć pieniądze?

Pracy jest mnóstwo i to dość niewdzięcznej, bo ciągle coś się wali i wychodzi nie tak, jak by się chciało (śmiech). Porównuję to do wychowania dziecka – wymaga dużo pracy i bywa męczące, ale kiedy po nieprzespanych nocach widzimy uśmiech malucha, rekompensuje nam to cały wysiłek. Tutaj jest tak samo. Kosztuje mnie to dużo znoju i trudu, ale gdy publiczność po przedstawieniu wstaje z miejsc i klaszcze, jestem szczęśliwa.

Nie bałaś się ryzyka?

Pieniądze to rzeczywiście jeden z punktów, w którym moja wyobraźnia rozminęła się z rzeczywistością (śmiech). Wydawało mi się, że jak mam ciekawy projekt, to łatwo znajdę pieniądze na jego realizację.

Niestety tak nie jest, trudności są ogromne. Jakoś nikt nie czeka z kasą na realizację naszych wspaniałych pomysłów (śmiech). Musimy pracowicie zbierać grosz do grosza. I oszczędzać.

Gdzie teraz możemy Cię obejrzeć?

W „Polowaniu na łosia” w Teatrze Imka w Warszawie (ale też w innych miastach, które nas zapraszają) oraz w dwóch spektaklach, które gramy w Teatrze Kamienica i Komedii. W naszym nowym przedstawieniu „Czworo do poprawki” będę grać na zmianę z Kasią Herman. Oprócz nas wystąpią aktorzy: Andrzej Zieliński, Agnieszka Sienkiewicz i Marcin Korcz, a całość przygotuje reżyserka obsypana wieloma nagrodami – Anna Wieczur-Bluszcz. Jestem bardzo podekscytowana tym nowym projektem. Trzymajcie kciuki!

 

Rozmawiał: Mirosław Mikulski

Czytaj także: 
Najstarsza kulturystka świata skończyła 82 lata – Ernestine Shepherd

Mariola Bojarska-Ferenc: Nie boję się niczego i nikogo

Majka Jeżowska: Młodość ma się w głowie [WYWIAD]

Katarzyna Dowbor opowiada o pracy przy programie „Nasz nowy dom”