Moje małe szczęścia - Barbara Bursztynowicz

Gwiazda serialu „Klan” Barbara Bursztynowicz od lat zachwyca nas urodą, urzeka smukłą figurą i inspiruje młodzieńczą energią. Jak ona to robi?
Zdjęcie Barbary Bursztynowicz
Źródło: Wikipedia.pl
Spis treści

Świetną formę zawdzięcza nie tylko genom, ale i aktywności fizycznej. To dla niej najlepszy sposób na dobre samopoczucie, doskonałą kondycję i pozytywne nastawienie do świata.

– Na co dzień dużo się ruszam, robię to dla ciała, ale i dla ducha. Dla mnie niestraszne są nawet deszcz i mróz! Wystarczy należycie się ubrać aby pokonać wszystkie trudności atmosferyczne – mówi Barbara Bursztynowicz.

Góry i marzenia

Już jako nastolatka uwielbiała wędrówki po górach. Była wówczas nieśmiałą i cichą dziewczyną, która dopiero marzyła o występach na scenie. Ale to właśnie wycieczki po stokach rozbudziły w niej ciekawość świata, pobudziły wrażliwość i rozwinęły wyobraźnię.

– Góry są niepowtarzalne i zaskakujące. Tam trzeba zmagać się z samym sobą, w górach częściej się wzruszam. To ciągłe wspinanie się wyrobiło we mnie wytrwałość oraz upór, a uroki przyrody ciekawość „co jest za tą górką”. Dziś, jeśli coś sobie wymyślę, od razu staram się to realizować. Wtedy się spełniam – zwierza się pochodząca z Bielska-Białej aktorka, która dzięki silnej woli i nieustępliwości swoje marzenia przekuła w sukces.

Jej pracowitość, ambicja i talent zostały szybko zauważone, dlatego po skończeniu studiów w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej dostała pracę w teatrze Ateneum. Wkrótce pojawiły się też propozycje filmowe oraz liczne występy w Teatrze Telewizji.

Szczęście do pary

Powiodło się jej również w życiu prywatnym, bo w tym samym czasie wyszła za mąż. Jej wybrankiem został aktor Jacek Bursztynowicz, z którym od ponad 40 lat tworzą szczęśliwe małżeństwo. Jak sami mówią, rozumieją się bez słów, są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i nigdy się ze sobą nie nudzą. Choć nie ukrywają, że niekiedy iskrzy między nimi.

– Próbuję męża wychować, choć przychodzi mi to z trudem, bo uparty jest jak nie wiem co. Jednak nie poddaję się. Czasem rezultaty bywają mizerne, a innym razem wyraźne. Na szczęście Jacek ma też wiele wspaniałych cech. Są dziedziny, w których mi bardzo imponuje. Cenię go za inteligencję, szczerość, życzliwość, poczucie humoru. Także za poglądy i ogromną wiedzę – opowiada Barbara Bursztynowicz, dla której rodzina zawsze była priorytetem.
Dlatego, kiedy na świecie pojawiła się jedyna córka Małgorzata, z radością zajęła się jej wychowaniem i nigdy nie żałowała, że zrezygnowała wówczas z kariery.

Dystans i przyroda

Z biegiem czasu pani Barbara nauczyła się również patrzeć na pewne sprawy inaczej, mieć do nich zdrowy dystans.
– Być sobą, chronić swoją indywidualność, mieć marzenia i uporczywie dążyć do celu. Mieć pasję i nie zgubić w sobie ciekawości dziecka. Nauczyć się znosić porażki. To według aktorki sprawdzona recepta na radzenie sobie w życiu, choć gwiazda „Klanu” nie ukrywa, że bywa też bardzo sentymentalna i łatwo się wzrusza. Przyznaje również, że z upływem lat stała się mniej odporna na życiowe ciosy. To efekt tego, że jest wrażliwa.
– Płacę za to sporą utratą energii. Dlatego szukam ratunku w przyrodzie. Ona mnie uspokaja, nastraja pozytywnie, wycisza i nigdy nie zawodzi. Potrafię zachwycić się liściem, robaczkiem przebiegającym w trawie, szumem drzew.
To są właśnie moje małe szczęścia – mówi.

Marsz, marsz

Dlatego sporo czasu spędza na świeżym powietrzu, a częste spacery to jej sprawdzony sposób na poprawienie formy i jedna z największych przyjemności. Uwielbia też nordic walking, który często uprawia z mężem.

– Nie tylko wspieram się na kijkach, kiedy maszeruję, ale wykonuję też zestaw ćwiczeń na kręgosłup: macham nimi w przód i tył, zataczam koła – najpierw małe, potem coraz większe. Latem chodzę po górach i poprawiam kondycję. Dzięki temu przez kolejne miesiące nie męczę się, gdy muszę długo pracować albo wykonać coś, co wydawałoby się ponad ludzkie siły. Trochę się też gimnastykuję – zdradza serialowa Elżbieta Chojnicka, którą pokochały miliony Polaków.

Ach, ta Elunia!

Sama aktorka ma jednak czasami dość grania dobrodusznej farmaceutki, bo środowisko filmowe odbiera ją głównie przez pryzmat bohaterki, w którą wciela się w „Klanie”.
– Lubię tę postać, ale bywam też nią zmęczona. Często słyszę od ludzi na ulicy i podczas spotkań: „nasza Elunia”. Dla pań jestem dobrą koleżanką, córką albo nawet matką. Lubią mnie też dzieci. Ale nie chciałabym wciąż pytać: „Czy napijesz się kawy, czy może herbaty?” albo przytakiwać. W każdym dobrym serialu, filmie, sztuce teatralnej musi być konflikt. Nie chcę, by moja postać była tylko spolegliwa, ciepła – mówi Barbara Bursztynowicz, której nadwrażliwość odbiła się niestety na zdrowiu. Jest alergiczką i od lat używa tylko jednego, sprawdzonego kremu. Wprawdzie niekiedy korci ją, by wypróbować nowy kosmetyk, ale zazwyczaj nie kończy się to dobrze.
– Muszę wystrzegać się wszystkich tych cudownych „eliksirów młodości”. Ale może to i lepiej? Dzięki temu wyglądam naturalnie – mówi aktorka.

Rodzinne SPA

W wolnych chwilach kocha podróżować, zwiedzać nowe miejsca, często też wyjeżdża z mężem do letniskowego domu pod Warszawą. Radością napawają ją także rodzinne spotkania w Bielsku-Białej.
– Uwielbiamy być razem. Dom mojej siostry i szwagra to najlepsze SPA na świecie. Tam najlepiej odpoczywam – zwierza się i dodaje, że jedynym jej „mankamentem” jest brak kulinarnych umiejętności.
– Przez lata moim popisowym daniem było spaghetti z sosem pomidorowym. Dlatego trudno się dziwić, że w pewnym momencie bliscy zapytali, czy nic innego nie potrafię ugotować – opowiada.
I dodaje – Wiem, że teraz panuje moda na gotowanie, ale ja jej nie ulegam, nie oglądam nawet programów kulinarnych. Przygotowywanie potraw wymaga dużego zaangażowania i serca, to rodzaj sztuki. Zresztą mam słaby żołądek i muszę się zdrowo odżywiać...

Czytaj także:

Teresa Lipowska: "Grałam i kapustę, i Balladynę" [WYWIAD]

Klan, motory i rodzina - Andrzej Grabarczyk [WYWIAD]

Marek Siudym: Nie oszczędzam się [WYWIAD]