Tadeusz Biedzki: Podróże do miejsc, gdzie kończy się świat

Spis treści
Od dwudziestu kilku lat wędruję po Trzecim Świecie, dziś częściej nazywanym Globalnym Południem. W tych wędrówkach towarzyszy mi żona. Jest dzielnym i odważnym podróżnikiem, raz uratowała mi życie. Dzięki niej jestem też roztropniejszy i mniej ryzykuję. Co jakiś czas pakujemy więc plecaki i wyjeżdżamy w świat. Raz do Afryki, potem do Azji lub Ameryki Południowej.

Na lotnisku spotykamy niekiedy turystów. Taszczą ogromne walizki.

– Dokąd państwo jadą? – pytam czasem.
– Do Tajlandii wyleżeć się na plaży – odpowiada młoda kobieta.
– Nie bliżej do Chorwacji?
– Bliżej, ale nie tak egzotycznie.

Niewiele tej egzotyki zobaczą, ale ich prawo spędzać urlop jak chcą.

Nasze plany są inne, więc i bagaże inne. W niewielkich plecakach są zapasowe spodnie, dwie koszule, kilka tiszertów, bielizna. A poza tym noże, latarki, sprzęt fotograficzny, mapy, trochę suszonej kiełbasy na chwilę, gdy nie będzie co jeść, maksymalnie dopuszczalna ilość whisky, która w tropikalnym klimacie świetnie zabezpiecza przed dolegliwościami żołądkowymi, a nie wszędzie można ją kupić oraz lekarstwa i środki przeciw komarom.

W dalekim świecie


Przygoda zaczyna się zaraz po lądowaniu. Nie czekają na nas turystyczne autobusy rozwożące do hoteli, są za to taksówkarze. Nie można się od nich opędzić. Wybieramy tego, który prócz podwiezienia zechce nas przenocować. No i tak zaczyna się egzotyczny nocleg, czasem kilka dni spędzonych z afrykańską czy azjatycką rodziną. W ciągu tych dni poznajemy ich życie i ich marzenia, opowiadają o swoich losach, czasem absolutnie niezwykłych. Zaprzyjaźniamy się. Ci z reguły biedni ludzie są życzliwi i serdeczni, potrafią wspaniale ugościć i podzielą się wszystkim, co mają. Potem ruszamy dalej, przez dżunglę i pustynię, od wioski do wioski, zdezelowanym autobusem, na ciężarówce, łodzią i promem.

Tadeusz Biedzki

 

Niebezpieczeństwa w podróży


Niekiedy bywa niebezpiecznie. W Waranasi, nad Gangesem, fotografowałem palące się zwłoki, czego robić nie wolno. Przed obiektywem miałem jednak kwintesencję Indii – obok stosu bawiły się dzieci, rodzina jadła obiad, kilka kobiet prało w rzece, nieco dalej chłopcy pluskali się w wodzie, z tyłu jakaś para wiła się w miłosnych konwulsjach. Jak tu nie fotografować?

Wściekły Hindus syczy mi do ucha: – No photo, mister! No photo! Jest mocno zdenerwowany tym, że ro­bię zdjęcia.

— One moment! Please... — proszę go, chcąc zrobić jeszcze kilka fotek. I wtedy wyciąga długi nóż i wściekły naciera na mnie. Odbijam ręką cios i rzucam się do ucieczki. Wąskie uliczki Waranasi są pełne ludzi, towarów na sprzedaż, tu i ówdzie wałęsają się psy i krowy. Potykam się o jakiś garnek z gotującą się na ogniu strawą, krew pulsuje w skroniach tak mocno, że wydaje się, iż za chwilę je rozerwie. Już wiem, że nie umknę pościgowi, wbiegam na niewielki placyk, a na jego środku, jak dar z nieba, stoi grupa białych z przewodnikiem. Wpadam między nich z okrzykiem: — Help me! — Turyści otaczają mnie, a przewodnik coś tłumaczy wściekłym Hindusom.

Niebezpiecznie bywało też podczas trzęsienia ziemi w Turcji, gdy walił się hotel, w którym mieszkaliśmy, kiedy uciekaliśmy z doliny rzeki Omo w południowej Etiopii, gdzie podczas powodzi zginęło siedemset osób, a my wydostaliśmy się stamtąd dosłownie w ostatniej chwili. Chwile grozy przeżywaliśmy nad przepaścią w Himalajach, gdy z góry płynęła błotna lawina.

Tadeusz Biedzki

 

Wspomnienia z wypraw


Niebezpieczne chwile mijają, a w pamięci pozostają wspomnienia ze spotkań i rozmów. To one stają się materiałem, z którego buduję moje książki. Dzięki takim podróżom i spotkaniom powstał „Sen pod baobabem”, książka o prawdziwej Afryce, pięknej i strasznej, dzięki spotkaniom w Palestynie i Etiopii napisałem „Zabawkę Boga”, a w mojej najnowszej książce „Dziesięć bram świata” wybrałem najbardziej dramatyczne wydarzenia, jakie przeżyliśmy i zdumiewające losy ludzi, których poznaliśmy w świecie.

Czasem pytają mnie, czego nauczyłem się podczas tych podróży. Przede wszystkim tolerancji dla innych postaw i zachowań oraz szacunku dla ludzi żyjących w innych realiach. Często zastanawiam się, czy nasz bogaty świat jest lepszy? I wcale nie jestem tego pewien.

Tadeusz Biedzki


Zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości autora


 

Tadeusz Biedzki – 61-latek, przedsiębiorca, podróżnik i pisarz. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych reporter „Polityki” i „Przeglądu Tygodniowego”. Po upadku komunizmu redaktor naczelny „Trybuny Śląskiej” (1991-2000). Właściciel kilku firm. Od ponad dwudziestu lat podróżuje z żoną po świecie, zaglądając tam, gdzie nie docierają turyści. Odwiedził kilkadziesiąt państw. Fascynuje go egzotyka, Trzeci Świat i historia. Przeżył niebezpieczne przygody, poznał niezwykłych ludzi i był świadkiem niesamowitych wydarzeń.
Swoje przeżycia, fascynujące miejsca i ludzi opisuje w książkach i reportażach. Jego wydany w 2012 roku „Sen pod baobabem” uznano za „Podróżniczą książkę 2012 roku”. W ubiegłym roku ukazała się „Zabawka Boga” porównywana z „Kodem Leonarda da Vinci” oraz „Imieniem Róży” i uznana przez recenzentów za nowatorską powieść, łączącą elementy podróżnicze, historyczne i sensacyjne; w 2014 roku Zakon Rycerski Templariuszy nagrodził go za nią Honorowym Mieczem Dobrego Rycerza.
W tej książce zebrał dziesięć najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie przeżył oraz zdumiewających losów ludzi, których poznał w świecie.

10 bram świata